Egzekucja Delty Sieniawa w Ochli.

Sobotnie spotkanie III kolejki zielonogórskiej klasy okręgowej możemy śmiało określić jako prawdziwy test dla najwierniejszych kibiców Zorzy Ochla. Ci bowiem, którzy zjawili się na obiekcie Areny Auf Zorza w upalne sobotnie popołudnie po 45 minutach przedzierali oczy ze zdumienia.
Po pierwszej połowie i zabójczej jedynej kontrze w całym meczu zespół Delty Sieniawa Żarska prowadził 1:0. W tym okresie rycerze z Ochaio, mimo naporu od pierwszych minut spotkania nie potrafili znaleźć instrukcji użycia białego prostokąta wmocowanego w zielone podłoże, nazywanego potocznie w środowisku piłkarskim, bramką. Operowali piłką zdecydowanie lepiej niż rywal, dochodzili zarówno środkiem placu jak i bocznymi strefami w okolice pola karnego Delty, zmuszając defensywę Sieniawy do rozpaczliwych wybić piłki. Mimo to w okolicach pola karnego wspomniani rycerze Zorzy nie popisywali się instynktem zabójcy, a z pewnością brakowało im podejmowania słusznych i odważnych decyzji, chociażby o oddaniu strzału na bramkę Delty. Stąd obraz gry przedstawiający jeden zespół operujący piłką z pomysłem, ofensywnie nastawiony z ogromnymi brakami dotyczącymi wykorzystania ostatnich podań w polu karnym rywali, a z drugiej strony zespół rozpaczliwie broniący się i próbujący zaskoczyć gospodarzy dłuższym podaniem i kontratakiem.
Jaki bilans pierwszej połowy….? Cztery sytuację Piotra Godzisza, Oskara Blinkiewicza i Maxa Chmielaka oraz Kamila Konopackiego, zawodników ofensywnych Zorzy i wszystkie zbyt przeciągnięte, aby móc zaskoczyć golkipera Delty. Po drugiej stronie natomiast jedno wybicie piłki, udany wyścig z nieco uśpionym środkowym obrońcą Zorzy i otwarcie meczu na korzyść gości spod Żar. To była 21 minuta spotkania. Ten policzek wymierzony Ochlanom miał podziałać jak płachta na byka. Nic z tych rzeczy. Zorza stanęła i była nieco ogłuszona….jeden cios rywali i nieco ugięte kolana Ochlan, które o mały włos nie skończyły by się liczeniem już w pierwszej rundzie.
Od straty bramki ponownie byliśmy świadkami festiwalu niedokładności, zbyt nadmiernej nerwowości w posiadaniu piłki i pochopnym pozbywaniu się jej. Do tego jeśli mielibyśmy wyliczyć ilość nie dokładnych dośrodkowań, nie zależnie czy z akcji czy po stałych fragmentach gry, mogliśmy mówić o zatrzymaniu walca w roztopionym do czerwoności asfalcie zorzańskiej autostrady.
Do przerwy 1.0 dla przyjezdnych, a w przerwie spora ilość kibiców zaczęła opuszczać obiekt, kwitując widowisko jako słabe, nudne i zapowiadające sensację w Ochli.
Jak się okazało po 90 minucie był to prawdziwy sprawdzian wierności i zaufania kibiców do piłkarzy Zorzy Ochla.
Część fanów, nieliczna została na obiekcie na drugie 45 minut. Tu nasuwa się pewien fakt z życia trochę bogatszych lig, aniżeli zielonogórska klasa okręgowa. Kiedyś w lidze angielskiej przeprowadzono specjalne badania mające na celu sprawdzenie od czego uzależniona jest frekwencja na stadionach w klubach angielskiej Premier League, Championship (I liga angielska) i niższych klas rozgrywkowych. Na średnio dziesięciu pytanych kibiców swoich ulubionych klubów piłkarskich, ośmiu odpowiadało, że bardziej od wyniku końcowego meczu, woli przebieg spotkania i jego atrakcyjność. Przykład jaki podano, będący jednocześnie genezą do przeprowadzenia badań, to sytuacja po zdobyciu Mistrzostwa Anglii przez Newcastle. Sukces jakim był tytuł mistrzowski powinien wydawałoby się pociągnąć wzrost zainteresowania sytuacją w klubie, a co za tym idzie, zwiększeniem sprzedanych biletów na mecze Mistrza Anglii. Mimo to włodarze przed kolejnymi spotkaniami „Srok” odnotowywali spadek liczby kibiców na meczach swojego Klubu. Co się okazało oko kibica było znużone kolejnymi zwycięstwami swoich pupili w stosunku 1:0 lub 2:1, gdzie spora część tych zdobyczy kończyła się po rzutach karnych lub różnych. Bardziej fanów angielskich boisk rajcowały mecze wygrane oczywiście w stosunku 3:2, 4:3 lub nawet 5:4, a i przegrana po tak ciekawym boju, nie wywoływała frustracji i zniechęcenia do bycia na kolejnym meczu ulubionych lokalnych wyspiarskich gladiatorów futbolu.
Jak się okazało Zorza przeanalizowała wyniki brytyjskich badań. Błyskawicznie i sprawnie owe wnioski z brytyjskich analiz wdrożyła w życie. Efekty tej naukowej rozprawy mogliśmy zaobserwować własnie w drugiej połowie meczu z Deltą Sieniawa Żarska.
Scenariusz tradycyjny do którego już się przyzwyczaili kibice Ochaio. Trener (nie podamy imienia i nazwiska gdyż zapachniało by autoreklamą, a to nie wskazane z uwagi na zasady kultury i „savoir vivre” w świecie futbolu), od 46 minuty rzuca do boju świeże twarze w liczbie minimum trzech zawodników na placu gry. Sukcesywnie w trakcie rozwoju drugiej połowy posyłając kolejne pociski doprowadza do stanu agonalnego defensywę i całą jedenastkę rywali.
48 minuta i świeżo wpuszczony na plac gry Tomir Kijowski błyskawicznie doprowadza do remisu, wykorzystując świetne wreszcie dośrodkowanie prawego pomocnika, Konrada Bargieła. 4 minuty później mamy upragnione prowadzenie Zorzy. Akcja, kolejny raz prawym skrzydłem w wykonaniu Bargieła. Wygrany pojedynek 1×1 z obrońca Delty i niczym ekspres zorzański wjazd na peron w pole karne Sieniawy. Tam Bargieł dostrzega świetnie ustawionego kapitana Ochaio, Łukasza Janusa. Dowódca niebieskich takich sytuacji nie marnuje i celnym technicznie uderzeniem wyprowadza Zorze na pierwsze w tym meczu prowadzenie.
Niestety radość nie trwała długo. 2 minuty po bramce na 2:1 fatalny w skutkach błąd przy rozegraniu od własnej bramki, popełnia golkiper gospodarzy. Szukając wychodzącego na wolny plac Łukasza Janusa, zbyt lekko zagrywa do niego piłkę, którą przejmuje napastnik Delty. Taki „wielbłąd” nie sposób zamienić na bramkę i od 55 minuty na tablicy wyników mieliśmy ponownie remis.
Tym razem jednak jeszcze mocniej zmobilizowało to Zorzan do działania. Iskra w oku, opanowane emocje i cierpliwość w dążeniu do celu to wszystko zaprocentowało dosłownie cztery minuty po bramce dającej cień nadziei Delcie na korzystny rezultat. Jeśli do tego dołożymy drugą czerwoną kartkę w meczu (pierwszą już w 34 minucie otrzymał Pan Trener Delty za „przyjacielski” zwrot do Pana Sędziego…..coś w rodzaju kochany baranku, „ćwoczku” mój malutki, robaczku jak Ty ładnie dzisiaj gwiżdżesz), za przewinienie obrońcy na pomocniku Zorzy, to sytuacja opartej na kolanach z bólu wytrzymałościowego, Delty robiła się arcy nie ciekawa.
59 minuta i w końcu przełamanie napastnika Ochli, Maxa Chmielaka. Celne uderzenie po ładnym podaniu Kamila Konopackiego i ponownie na prowadzenie wychodzą gospodarze. Goście słaniają się w oparach gorącego powietrza. Delta kroczyła w tym fragmencie gry ku upadkowi. A Zorza nadal napierała niczym pustynne Dingo, krążąc wokół swojej ofiary.
65 minuta i bramka deser tego meczu. Szybka zmiana ciężaru gry i diagonalne podanie z prawej strony na lewą do Michała Szwabowicza. Pomocnik Zorzy wypatruje nestora lubuskich boisk Tomka Wasilewskiego. „Wasia” decyduje się na krok ofensywny chyba przypominający mu najlepsze lata świetności w roli napastnika. Uderza z 30 metrów. Piłka leci z mocą pocisku ziemia powietrze wystrzelonego przez „TomaHawk Wasia Force” i wpada w same widły bramki Delty. Widać że stare oko Wasielewskiego nie bieleje, a z pewnością nie traci na celności. Zorza odskakuje na dwie bramki.
71 minuta i rzut rożny wykonywany przez Zorze. Kapitalne dośrodkowanie, kolejne już, Bargieła, a jeszcze lepszej jakości wykończenie Kapitana Janusa, strzałem z powietrza, dające trzy bramkowe prowadzenie gospodarzom.
75 minuta ponownie oglądaliśmy w akcji Michała Szwabowicza. Lewą stroną boiska wspomniany lewoskrzydłowy Ochli, wpada w pole karne Delty wkręcając w murawę dwóch defensorów gości. Zagrywa mocny pas w siódmy metr przed bramka Sieniawy, a tam z niefrasobliwości defensywy, sprytnym zachowaniem i sytuacyjnym uderzeniem korzysta napastnik Zorzy – Max Chmielak. Na tablicy wyników już 6:2
Szóstka i dwójka na trybunach nie widniała zbyt długo. Dosłownie trzy minuty po ostatnim trafieniu, jak się przekonaliśmy popis indywidualnych umiejętności daje ponownie ….. Max Chmielak. Wprawdzie nie wpisuje się na listę strzelców, lecz to właśnie akcja koncentrująca uwagę linii obronnej przeciwnika na działaniach Chmielaka z piłką, powoduje że prostą drogę do bramki ma inny strzelec gospodarzy – Tomir Kijowski. Nie pozostaje mu nic innego jak podwyższyć rezultat na 7:2.
83 minuta tym razem bohaterem Ochaio, lokalny bożyszcze tłumów…..Michał Moskalik. Indywidulany rajd w pole karne, strzał z tzw. „karola” czyli czubkiem buta, a wcześniej doskonałe podanie prostopadłe od Tomka Wasielewskiego i Ochaio prowadzi już 8:2.
W 85 i 89 minucie na murawie, po „dżentelmeńsku” asystami i bramkami obsłużyli się wzajemnie Panowie Bargieł i Wasielewski. Najpierw podanie do Bargieła w wykonaniu „Wasi” i ten pierwszy świetnym rajdem wpada w pole karne, kończąc drybling atomowym uderzeniem, podwyższając rezultat na 9:2, by chwilę później wspomniany Pan Konrad oddał asystę Panu Tomaszowi, kończącemu spotkanie celnym technicznym uderzeniem nad interweniującym bramkarzem Delty. Tym samym Pan Tomasz ustalił rezultat konfrontacji Zorzy z Deltą na liczbie dwucyfrowej.
Wynik 10:2 to pierwsze i historyczne zwycięstwo Zorzy na poziomie klasy okręgowej. Tym samym zespół z sezonu 2020/2021 przechodzi do historii siedemdziesięciu wiosen w dziejach Zorzy Ochla. Po pierwsze jako team notujący najwyższe dotąd zwycięstwo i prekursorskie na poziomie klasy okręgowej, po drugie dające też premierowe miejsce w tabeli. Nigdy dotąd Ludowy Klub z dzielnicy Zielonej Góry nie zajmował „pole position” przed czwartą kolejką zmagań szóstej ligi polskiej.
Włodarze Zorzy Ochla doskonale zdają sobie sprawę, że jest to dopiero początek rozgrywek, a najtrudniejsze mecze dopiero przed liderem. Dzisiaj z pewnością jednak cieszy wzrok i serducha kibiców Zorzy, pozycja prowadzącego peleton klasy okręgowej. Teraz czekamy na to co dalej sprezentują nam piłkarze Zorzy w kolejnych meczach? Czy będzie ich stać na utrzymanie takiej formy jak w meczu z Deltą? O tym przekonamy się już za tydzień podczas batalii z Alfą Jaromierowice. Wówczas okaże się na ile mocna jest Zorza bo kolejny przeciwnik to solidna ekipa klasy okręgowej więc czeka nas nie lada gratka piłkarskich emocji.
Z kolei zespół Delty musi jak najszybciej przeorganizować styl gry. Nie da się przez cały mecz bazować tylko na wybiciu piłki, rozpaczliwie szukając szybkich napastników, czyhających na błąd defensywy rywali. w ubiegłym sezonie Delta potrafiła narzucić swój styl gry. Była zespołem groźnym w ataku szybkim, ale potrafiła także kreować grę od własnej bramki. W meczu z Zorzą, pozostał tylko „ostry cień sieniawskiej mgły” i „przyjacielskie” nastawienie szkoleniowca Delty do arbitra tego meczu. To zdecydowanie za mało na osiąganie korzystnych wyników w klasie okręgowej. Przynajmniej na tą chwilę. Czekamy na powrót silnej Delty i włączenie się do walki o inne cele, aniżeli wyjście z ostatniego miejsca w tabeli.
ZORZA OCHLA – DELTA SIENIAWA 10:2 (0:1).
BRAMKI Tomir Kijowski x2, Tomasz Wasielewski x2, Max Chmielak x2, Łukasz Janus x2, Michał Moskalik i Konrad Bargieł
Skład Zorzy Ochla
Tomasz Olichwer, Rafał Jaszkiewicz, Sebastian Hausler, Radek Słonecki (’62 Sebastian Hirsch), Łukasz Janus, Piotr Godzisz (’55 Tom Zajączkowski), Kamil Konopacki (’57 Tomasz Wasielewski), Konrad Bargieł, Kacper Soiński (’46 Michał Szwabowicz), Max Chmielak (’69 Michał Moskalik), Oskar Blinkiewicz (’46 Tomir Kijowski).