Kamil Piechucki: Nie mam żalu do działaczy PGE Spójni Stargard!

Zapraszamy do wywiadu z byłym trenerem PGE Spójni Stargard – Kamilem Piechuckim. We wcześniejszych przypadkach obejmował zespół, żeby „ugasić pożar”. Tak było w sezonie 2017/18, kiedy objął zespół Miasta Szkła Krosno, które zwolniło swojego głównego trenera. W tym sezonie przyjął duże wyzwanie, czyli od początku prowadzić zespół ze Stargardu. Już wiemy, że w Spójni zastąpił go Jacek Winnicki. Jak trener ocenia ten rozdział w swojej karierze? Zobaczcie sami!
Miłosz Siuber (SportProjekt): Trenerze, zacznijmy od tego jaka według Pana była przyczyna, że graliście poniżej oczekiwań swoich jak i kibiców?
Kamil Piechucki: Zespół stawiał na codzienną, ciężką pracę i wspieranie siebie nawzajem w przygotowaniach do każdego meczu i byliśmy gotowi, żeby dać z siebie wszystko na boisku, aby sprostać swoim oczekiwaniom. Przy odrobinie szczęścia ze zdrowiem efekty w Spójni przyjdą.
Z pewnością lubi Pan wyzwania, ale czy czuł Trener dużą presję, która jest w Stargardzie?
Oczywiście, wyzwania nie są dla mnie czymś obcym, obejmując zespół po porażce 40 punktami w styczniu z ostatniego miejsca w tabeli, było jasne, że wyzwanie będzie duże. Presja? Gdy trener skupia się codziennie na pracy z zespołem, to nie ma czasu na portale społecznościowe, bo zazwyczaj tam tworzy się presja, która tak naprawdę nie pomaga w pracy zawodnikom, trenerom czy działaczom.
Dlaczego przeprowadziliście tyle zmian w składzie? Słaby scouting?
Już po zakończeniu ubiegłego sezonu kilku naszych byłych zawodników odrzuciło nasze propozycje przedłużenia kontraktu, poza tym zniesienie przepisu o 2 Polakach na parkiecie dużo zmieniło w całej lidze. Natomiast w tym sezonie wymieniliśmy tylko Justina Touyo, który zrezygnował z grania z powodu rodzinnego.
Czy ty te zmiany nie psują chemii w zespole?
Zła chemia w zespole? U nas ten problem nie istniał w ogóle. Zawodnicy byli grupą super ludzi, przychodzili do pracy i trenowali ciężko, aby zespół w trakcie sezonu szedł do przodu.
Czy ma Pan żal do działaczy PGE Spójni?
Absolutnie nie mam żalu do działaczy! Pracowałem na podstawie kontraktu wypracowanego uczciwą i ciężką pracą. Usiedliśmy do rozmów z zarządem, doszliśmy do porozumienia finansowego i każdy według własnego sumienia oraz planu pójdzie w dalszą sportową drogę.
Spójnia to był Pana drugi klub z Energa Basket Ligi, jak ocenia Pan poziom ligi?
Liga jest zupełnie inna, bez przepisu o 2 Polakach na parkiecie każdy może wygrać z każdym i tak naprawdę kluby oswoją się z „nową ligą” dopiero po sezonie, analizując rozgrywki.
Na koniec pozytywnie, jakie ma Pan cele i marzenia trenerskie?
Dla mnie zawsze głównym celem jest przygotować zespół do walki w każdym, następnym meczu. Marzenia trenerskie? Praca z jak najlepszymi zawodnikami!