Moja 7: Kamil Michniewicz

Mój pierwszy raz na boisku/parkiecie…
Mój pierwszy raz na boisku miał miejsce w Drogominie z zespołem Huraganu.. Trener za czasów gry w młodzikach zobaczył mnie w piątek na boisku szkolnym. Stwierdził, że mam dobre warunki fizyczne i nadaje się na stopera, więc poprosił bym w sobotę pojechał z zespołem na mecz.. Okazało się, że warunki fizyczne to nie wszystko i jak szybko wszedłem tak szybko zszedłem… Później już było lepiej..
Mecz, którego nie zapomnę…
Zapadły mi w pamięci 2 mecze.. Pierwszy to mój debiut od pierwszych minut w 4 lidze. Miałem wtedy 16 lat i graliśmy z faworyzowaną Polonią Słubice. Gdy wszyscy zastanawiali się czy skończy się 4 czy 5 zero. My zremisowaliśmy 1:1. Przy stanie 0:1 udało się obronić rzut karny po czym Janek Nastulski z popularnego fausza wyrównał na 1:1. Była to ogromna niespodzianka. Pamiętam jak wtedy mój śp. Tata podsłyszał w pracy rozmowę dwóch kibiców Polonii, którzy ubolewali nad stratą punktów bo jakiś młody w bramce wybronił Ilance mecz.. Gdy Tata wrócił kompletnie nieświadomy dowiedział się, że to byłem ja. 2 mecz to rewanżowy, mecz barażowy w Starym Kurowie o awans z drugim zespołem do okręgówki. Pojechaliśmy tam mocno osłabieni, tylko miejscowym składem i odrobiliśmy w dogrywce dwubramkową stratę z pierwszego meczu. Tak goniliśmy wynik, że w pewnym momencie byłem i bramkarzem i obrońcą a sytuacji sam na sam obroniłem chyba z 8. Wtedy pierwszy raz widziałem jak po meczu moi koledzy z boiska schodzili z pianą z buzi. Tyle nas ten mecz kosztował.. Ale za to jak ten awans smakował..
Najlepszy zawodnik, z którym grałem…
Sylwester Kawczyński
Mecz, po którym płakałem…
Punkt numer 2. Mecz numer 2, ze szczęścia.
Mój sportowy idol…
Robert Lewandowski za całokształt. Miałem przyjemność poznać go osobiście.
Mój największy sukces w sporcie…
Jeszcze przede mną. Wierzę, że już niebawem.
Moja drużyna marzeń…
Ta, którą prowadzę teraz, ale za kilka sezonów.. To będzie super ekipa! Jestem o tym przekonany.