Sebastian Rychlik o przyszłości „Będę czynnie wspierał klub”

Spędził ponad 30 lat na lubuskich boiskach, gdzie głównie reprezentował barwy Victorii Szczaniec. W ostatni weekend zakończył swoją piękną przygodę z seniorskim futbolem. Jak wspomina pojedynki z większymi markami? Czy można porównać obecną Victorię do ekipy, która grała w IV lidze? Co będzie się działo po zakończeniu przygody? Zapraszamy na wywiad z Sebastianem Rychlikiem, legendą Victorii Szczaniec.

Sebastian Rychlik Victoria Szczaniec

Fot. Łukasz Garbowski/FB

Jak to wszystko się zaczęło? Kto lub co Cię głównie zachęciło do aktywnego udziału w świecie sportu?

Zaczęło się to bardzo prosto – lata 1984-1985. Miałem wtedy 7-8 lat, więc mama zaczęła mnie puszczać samego z kolegą na boisko. Było ono za blokami, pełne piachu, bramki zbite ze sztachet. To było to – piłka nożna!

Czy od początku swojej przygody widziałeś się jako bramkarz? Zdarzyło Ci się zagrać na innych pozycjach?

Najpierw byłem napastnikiem w wieku 8 lat. W szkole podstawowej skakałem wzwyż i odnosiłem małe sukcesy. Ale jako nastolatek trafiłem do Victorii i też tu już zostałem. Trafiłem do niej za sprawą Ryszarda Walkowiaka, który był moim wuefistą. Później był pierwszym trenerem Victorii, dzięki niemu zacząłem bronić, on mnie nauczył tego wszystkiego.

Mimo że karierę rozpoczynałeś w Victorii to na dłuższy okres wróciłeś do niej po przygodach w innych klubach. Czy możemy poznać szczegóły tych przygód?

Chciałem spróbować czegoś innego, zagrać na innym boisku, poznać innych ludzi. Przez jakiś czas grałem w Delcie Smardzewo. To właśnie tam grałem jako lewy pomocnik. Zagrałem również w Zrywie Rzeczyca jako bramkarz. Oba kluby miło wspominam.

Ostatecznie zdecydowałeś się na powrót do Victorii, gdzie zostałeś już na długie lata. Co było twoim głównym czynnikiem, który zachęcał Cię do pozostawania w Szczańcu?

Dom, rodzina, przyjaciele. Za namową przyjaciół powróciłem do korzeni.

Podczas swojej przygody miałeś okazję zmierzyć się z projektami, które w późniejszym czasie grały/grają zdecydowanie wyżej. Santos Świebodzin, Formacja Port 2000 Mostki czy Odra Nietków. Jak scharakteryzował byś z twojej perspektywy boiskowej wspomniane marki?

To były wspaniałe mecze. Dużo walki na boisku oraz na trybunach.

W 2017 roku w klubie doszło do zmian w zarządzie. Czy to był moment przełomowy dla losów zespołu?

To był bardzo dobry ruch. Trzeba było w tamtym momencie było coś zmienić i ulepszyć.

W zespole obecnie gra wielu graczy, którzy mają doświadczenie z wyższych lig. Czy czymś cię zaskoczyli?

Oczywiście, że tak. Górują techniką, szybkością, walecznością, ale też są bardzo dobrymi kolegami w zespole.

Pamiętasz również zespół Victorii, który grał w IV Lidze. Jak byś porównał poziom tamtego zespołu do obecnej ekipy?

Myślę, że nie można porównać obu Victorii. Gra wtedy była inna moim zdaniem. Ale fajnie było się zmierzyć chociażby przeciwko Chrobremu Głogów.

Która z myśli najbardziej ci towarzyszyły przed pożegnaniem?

Że zostawiam wszystko i odchodzę. No i oczywiście ostatnie minuty na boisku, wśród kolegów z drużyny oraz kibiców.

Jakie masz plany po zakończeniu tej przygody?

Na pewno nie odstawię piłki na bok. Jest jeszcze gra w oldboyach ze starą gwardią. Będę wspierał czynnie klub – chodząc na mecze. Może będę też trenerem bramkarzy. Na pewno będę wsparcie dla mojego syna, który gra w Victorii.

https://sportprojekt.info/mariusz-sierko-o-zwolnieniu-trenera-nie-podejmuje-pochopnie-decyzji/

About The Author