Wiesław Balak: Jestem w 100 procentach zadowolony z Moczynianki.

O pomyśle na klub, początkach Moczynianki, oraz relacjach z innymi klubami opowiada Wiesław Balak, prezes MKS Moczynianki Żagań.

OLIWIER WARCHOŁ: – Skąd pomysł na założenie Moczynianki Żagań?

WIESŁAW BALAK: – Przez 10 lat byłem sternikiem klubu z Przybymierza. Abyśmy nie byli chłopcami do bicia, szukałem wzmocnień do zespołu wśród znajomych i kolegów z Żagania. Przez mały Przybymierz przewinęły się takie nazwiska jak: Aksamitowski Wojtek, Horodyski Sebastian, Tutak Kamil, Kowalski Przemek, Jankowski Marcin, czy młodsze pokolenie Czarnych jak Wika, Rodakiewicz, Matusiak i paru innych. Przed paroma laty, jeden z działaczy z Przybymierza zarzucił mi, że ponoć chcę odejść i założyć klub na Moczyniu, co oczywiście nie było prawdą. Na jednym ze spotkań sąsiedzkich opowiedziałem o tym i wspólnie rzuciliśmy temat – może reaktywujemy Moczyniankę? Jednak zawsze po czasie temat zanikał, chodziarz co jakiś czas był wyciągany spod dywanu. Na początku lipca 2018 dostałem telefon z podokręgu, że ponoć zakładamy drużynę na Moczyniu i nawet ktoś dzwonił do nich w tej sprawie i powoływał się na mnie. Zdziwiłem się, ale następnego dnia pojawił się u mnie przedstawiciel młodzieży z Moczynia i zapytał czy nie pomogę poukładać wszystkiego organizacyjnie. Zastanawiałem się, gdyż po rezygnacji z Przybymierza i działalności w podokręgu chciałem odpocząć trochę od piłki, ale żona rodowita moczynianka wręcz mi nakazywała. I tak to się zaczęło.

– W pierwszym sezonie okazaliście się najlepszą ekipą żagańskiej B Klasy i zanotowaliście awans szczebel wyżej. Jesteś zadowolony, jak projekt o nazwie MKS Moczynianka się rozwinął?

– W 100 procentach tak, choć wiem, że jesteśmy trochę ofiarą, a trochę szczęściarzami roku wyborczego. Sezon wcześniej, czy później klub by nie powstał. Miasto nie dało, by dotacji na drugą drużynę piłkarską z Żagania. Dlatego teraz borykamy się z problemami takimi jak chociażby boisko, gdzie możemy trenować. Dzięki pomocy burmistrza wiele problemów już rozwiązaliśmy i jesteśmy na dobrej drodze.

– Jak klub przez miniony rok zmienił się pod względem organizacyjnym? 

– Myślę, że nic się nie zmieniło.W klubie wszystko jest poukładane. Jesteśmy stowarzyszeniem non profit i nikt z działaczy czy zawodników nie pobiera żadnego wynagrodzenia. Dzięki dotacji od miasta i wsparciu sponsorów przez jeden rok mamy na stanie trzy komplety strojów, 2 komplety dresów, czy nawet to, że każdy zawodnik ma swoją torbę na sprzęt z nazwą klubu, ale z drugiej strony chłopcy na mecze wyjazdowe jeżdżą za swoje pieniądze. Tak własnie działa Moczynianka w składzie Czesław Pajdzik, Mariusz Kamieniak i Kszysztof Kiciński

– Czy fakt, że klub istnieje zaledwie od 2018 roku przeszkadza wam w różnych aspektach na przykład przy organizacji sparingów?

– Zawsze prowadziłem taką sportową politykę, aby żyć w zgodzie z każdym klubem. Nigdy nie stwarzałem problemu jak trzeba było przełożyć mecz, czy zawodnik chciał przejść do innego klubu. Nawet jak po MKS powstał UKS Czarni Żagań puściłem z Przybymierza 7 zawodników, którzy tworzyli trzon zespołu z Żagania. Teraz jak dzwonię do prezesów IV Ligi i Klasy Okręgowej w sprawie sparingu, to okazuje się, że większość nam kibicuje i zna na bieżąco nasze wyniki. To bardzo miłe.

About The Author